Czy broń powinna być ogólnodostępna?

Skuteczna pielęgnacja skóry

Od jakiegoś czasu w społecznościach skupiających zwolenników dostępu do broni rozgorzała dyskusja na temat policyjnego projektu ustawy o zmianie ustawy o broni i amunicji. Inicjatywa Komendy Głównej Policji ma zwiększyć kontrolę nad dotychczas nieuregulowanymi kwestiami dostępu do broni palnej. Władza wykonawcza próbuje narzucić między innymi obowiązek rejestracji broni czarnoprochowej. Będą dodatkowe wymagania wiekowe i formalne, badania psychologiczne.

Naturalnie ludzie stawiają opór. Nikt nie ma złudzeń – chodzi o kolejny zamach na naszą wolność. Wobec takich ruchów władzy, bardziej świadome niepokorne jednostki organizują protesty i działania blokujące nadchodzące zmiany prawne. Na forach i grupach internetowych wrze dyskusja, prawnicy produkują wielostronicowe analizy stanu prawnego i planowanych zmian w ustawie. Wszystkie te działania mają oczywiście słuszny cel zablokowania chorego pomysłu forsowanego przez policję. Jednak pomijane jest sedno sprawy.

Otóż zmiany proponowane przez Komendę Główną Policji to w rzeczywistości kwestia drugorzędna. Głównym problemem jest to, że z takim pomysłem policja w ogóle występuje! Sytuacja w której organ władzy wykonawczej wychodzi z inicjatywą ustawodawczą, świadczy jedynie o zaawansowaniu choroby toczącej III RP. Również stan świadomości społecznej jest na niskim poziomie, skoro ludzie w ten patologiczny proceder dają się wciągnąć i poważnie traktują totalitarne zapędy władzy.

W normalnym kraju o zdrowym ustroju istnieje trójpodział władzy. Organa władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej mają podzielone obowiązki, które reguluje konstytucja.  Gdybyśmy żyli w państwie prawa, nikt nie brałby pod uwagę ustawodawczych pomysłów egzekutywy. Policja nie miałaby w ogóle możliwości zgłaszania projektu ustawy. Ustawodawcze pomysły tego organu wylądowałyby w koszu i nikt nie brałby ich pod uwagę. Niestety zasada trójpodziału władzy jest nagminnie łamana, co może zapowiadać nadchodzące problemy dla posiadaczy broni.

W tym miejscu trzeba postawić małego plusika rządzącej ekipie za zliberalizowanie prawa do posiadania broni. Plusik jest mały, bowiem złagodzenie przepisów ustawy dotyczyło jedynie broni czarnoprochowej i jej replik produkowanych do 1885 roku, które na dzień dzisiejszy można posiadać bez zezwolenia czy rejestracji. Główne pytanie jakie tutaj się nasuwa to wątpliwość dlaczego zezwolono jedynie na posiadanie historycznych konstrukcji. Przecież dla rządzących nami polityków wartością przewodnią jest bezpieczeństwo. Tymczasem znacznie bezpieczniejsze są nowoczesne konstrukcje broni, strzelające amunicją na proch bezdymny zamknięty razem z pociskiem w łusce. W konstrukcjach czarnoprochowych dużo łatwiej o niekontrolowany zapłon, albo eksplozję przechowywanego prochu.

Niestety wśród głównego nurtu politycznego pokutuje fałszywe przekonanie, że im mniej broni u obywateli, tym bezpieczniej. Jest to mit wtłoczony w głowy ludzi przez propagandę socjalistów rządzących Polską od 1918 roku do dziś. II RP, III Rzesza, ZSRR, PRL – wszystkie te państwa sukcesywnie utrudniały dostęp do broni obywatelom. Nic dziwnego, skoro jednocześnie tępiły własność i inicjatywę prywatną. Również prywatne prawo do obrony własnej. W utopijnym świecie socjalistów przemocy nie ma (bo nie ma wolności), a jeśli występuje to za jej zwalczanie odpowiadać ma policja.

Natomiast prawica stoi na stanowisku: maksimum wolności – maksimum odpowiedzialności. Umożliwienie obywatelom dostępu do broni jest jednym ze sztandarowych postulatów Kongresu Nowej Prawicy. Wystarczyłoby zlikwidować restrykcyjne prawo o broni i amunicji, a wtedy każdy obywatel mógłby się bronić samodzielnie. Przestępca kilka razy zastanowiłby się czy napadać przechodnia, gdyby miał świadomość, że ten może być uzbrojony. Statystyki pokazują prawdę o prawie do posiadania broni: w stanach USA w których jest powszechny do niej dostęp, napadów i rozbojów jest najmniej.

Kobieta jest w stanie obronić się przed dużo większym napastnikiem przy pomocy pistoletu. W starciu fizycznym nie ma szans. Podobnie niepełnosprawny na wózku inwalidzkim, czy staruszka wracająca z zakupów. Zatem absurdem okazuje się socjalistyczna troska o tych słabszych, mniej zaradnych obywateli. Przeciwnicy dostępu do broni chcą bowiem, aby za bezpieczeństwo nie odpowiadał indywidualnie każdy obywatel, lecz aby sprawę załatwiły służby. One mają mieć monopol na dostęp do broni i na stosowanie rozwiązań siłowych. Ciekawe tylko czy podczas napadu wspomniana staruszka zdąży zadzwonić po pomoc, oraz czy ta pomoc zdąży przyjechać na czas?

Trzeba znieść obecne faszystowskie prawo zakazujące posiadania broni, aby umożliwić obywatelom obronę swojego życia i mienia. Razem z liberalnymi zmianami w dostępie do broni muszą iść zmiany rozszerzające prawo do obrony koniecznej. Bandyta musi bać się obywatela, który może się przed nim bronić wszelkimi dostępnymi sposobami. Oczywiście, trzeba również przywrócić prawo do pojedynków. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Ludzie diametralnie zmieniliby swoje postawy, gdyby za swoje czyny i słowa mogliby zostać wyzwani na pojedynek. Powróciłyby takie wartości jak honor, cześć kobiety, ogólny szacunek międzyludzki. Normalny świat poważnych, respektujących się ludzi!

Dodaj komentarz